Powołane w Duchu Świętym
Wigilia Zesłania Ducha Świętego 24 maja 1958 roku – była dniem, w którym sześć młodych dziewcząt: Dorota Seweryn, Joanna Panek, Zuzanna Podlewska, Maria Pełka, Zyta Kocur i Gizela Skop zaangażowanych w Centrali Krucjaty Wstrzemięźliwości w Katowicach, zdecydowało się rozpocząć dwuletni okres próby w Zespole Niepokalanej.
Jak doszło do tej decyzji? Pod koniec 1956 roku, po powrocie biskupów śląskich z wygnania, ks. Franciszek Blachnicki został pracownikiem Wydziału Duszpasterskiego Kurii Diecezjalnej w Katowicach. Doszedł on wówczas do wniosku, że Pan Bóg chce, aby podjął próbę tworzenia „Śląskiego Niepokalanowa”, którego wizję już od dawna w sobie nosił. Wszystkie zewnętrzne okoliczności wskazywały na to, że właśnie nadszedł stosowny czas na rozpoczęcie tego dzieła, a odzyskany barak, będący własnością Kurii mógł doskonale temu dziełu służyć. Ksiądz Biskup Herbert Bednorz wyraził zgodę na podjęcie tej inicjatywy.
„Śląski Niepokalanów”, w myśli Ojca Franciszka, to miejsce, w którym wszyscy i wszystko miało być oddane Niepokalanej i służyć budowaniu Królestwa Bożego. Tak jasno określony cel przedstawił Ojciec kilku osobom z Tychów i Rydułtów, zapraszając je do współpracy. Niektóre z nich odczytały to zaproszenie jako konkretną możliwość podjęcia próby urzeczywistnienia powołania, które już od jakiegoś czasu odczuwały. Z radością więc zdecydowały się już w styczniu 1957 roku zamieszkać w baraku, aby podjąć tam swoją służbę.
Wizja ks. Blachnickiego przyjmowała coraz bardziej konkretne kształty. Najpierw powstał Ośrodek Katechetyczny, potem stopniowo zaczął tworzyć się ruch Krucjaty Wstrzemięźliwości i barak stał się jego centralą.
Ojciec Franciszek prowadził od początku wewnętrzną formację swoich współpracowników, których stopniowo przybywało. Po pewnym czasie jasno zarysowały się wśród nich dwie grupy: osoby, które pragnęły całe swoje życie oddać na służbę Panu Bogu w tym dziele oraz osoby, które chciały angażować się w to dzieło na zasadzie współpracowników.
W wigilię Niepokalanego Poczęcia NMP 1957 roku osoby, które odkryły swoje powołanie do oddania się Bogu i tworzenia Zespołu, przedstawiły swoje pragnienia na piśmie Księdzu Biskupowi Herbertowi Bednorzowi: Już blisko od roku pracujemy w życiu wspólnym nad realizacją doskonałego nabożeństwa do Niepokalanej w duchu Ojca Maksymiliana i rezultatem tej pracy jest decyzja oddania się na służbę apostolską Kościoła w instytucie świeckim według norm konstytucji Provida Mater Ecclesia, w praktykowaniu rad ewangelicznych: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Różne okoliczności zewnętrzne i wewnętrzne sprawiły, że ten moment przesunął się w czasie i urzeczywistnił 24 maja 1958 roku.
Ten dzień uważamy za początek naszej wspólnoty. Była to dla nas bardzo ważna decyzja, która pociągała za sobą życiowe konsekwencje. Poinformowałyśmy o niej również nasze rodziny, które z wielkim trudem przyjęły tę wiadomość, raczej nie akceptując naszej decyzji. Dwuletnia formacja i złożenie pierwszych przyrzeczeń w Zespole Niepokalanej były już tylko potwierdzeniem tej pierwszej decyzji.
Pięćdziesiąt lat trwania i rozwoju tej wspólnoty, która ostatecznie przyjęła nazwę Instytut Niepokalanej Matki Kościoła świadczy o tym, że taki był zamysł Pana. Uczestniczyłyśmy przez te lata we wszystkich inicjatywach, które Duch Święty wzbudzał przez Ojca Franciszka: w Krucjacie Wstrzemięźliwości, w Ruchu Światło-Życie z całym bogactwem jego posług… Stanowiłyśmy dla Ojca Franciszka najbliższy krąg diakonii, na której zawsze chciał polegać. Przedziwne są drogi Pana! Dla nas jest to niczym niezasłużony DAR. Chwała Panu!
Wydarzenie sprzed ponad pięćdziesięciu lat wiąże się dla mnie osobiście z wewnętrzną decyzją na życie we wspólnocie osób, z którymi od dłuższego już czasu, wspólnie z Ojcem Franciszkiem, próbowaliśmy określić nasze powołanie i miejsce w Kościele. Wszystkie dotychczasowe wydarzenia i okoliczności wskazywały na to, że Pan chce, abyśmy tworzyły Zespół Niepokalanej jako instytut świecki według norm konstytucji apostolskiej Provida Mater Ecclesia. Była to bardzo ważna decyzja oparta na wierze Bogu, którego prowadzenie od dłuższego czasu dostrzegałyśmy w swoim życiu. Pociągała ona za sobą również ważne życiowe konsekwencje, m.in. opuszczenie rodzinnego domu.
Dla mnie był to nowy etap ciekawej wędrówki, którą Bóg dla mnie zaplanował już nieco wcześniej. Kiedy miałam 16 lat, usłyszałam w swoim sercu tajemniczy głos wzywający mnie „do czegoś”. To „coś” odczytałam jako powołanie do Karmelu, bo wydawało mi się, że jeśli mam pójść za Panem, to „na całego”, a więc opuścić ten świat i wszystko, co kocham. Należało jednak kontynuować naukę w liceum i wszelkie decyzje odłożyć na później. Tymczasem dość nieoczekiwanie nastąpiła zmiana w życiu moim i mojej rodziny, mianowicie przeprowadzka z Wielkopolski na Śląsk. To niby nic nadzwyczajnego. Dla mnie ta zmiana znaczyła bardzo dużo, bo tutaj zaczął się ukonkretniać Boży plan wobec mojego życia. Zamieszkaliśmy w Tychach, gdzie poznałam najpierw „tyskie dziewczęta”, a następnie Ojca Franciszka. Podczas pierwszej poważnej rozmowy, krótko po maturze, Ojciec zapytał mnie, czy nie chciałabym się poświęcić Panu Bogu, pozostając w świecie, i opowiedział o instytutach świeckich. Odpowiedziałam, że muszę się nad tym zastanowić. I… w niespełna miesiąc po tej rozmowie znalazłam się w baraku w Katowicach.
Tam rozpoczęła się wspólna droga – Ojca Franciszka i nas – kilku młodych dziewcząt, którym Pan dał łaskę, by w wierze wyruszyć, w jakimś sensie, w nieznane. Było to zawierzenie nie tylko Panu Bogu, ale także Ojcu Franciszkowi. Jego już wcześniej Pan przygotował przez różne doświadczenia do całkowitego poddania swojego życia Jego planom. Kiedy rozpoznał czas, aby rozpocząć realizację wizji, którą od dawna w sobie nosił, wizji Śląskiego Niepokalanowa na wzór Niepokalanowa Ojca Maksymiliana, w którym wszystko i wszyscy są bez reszty oddani Niepokalanej, aby z Nią służyć Chrystusowi w budowaniu Jego królestwa, zaprosił nas do włączenia się w to doświadczenie. Ta nasza misja miała być ukierunkowana na zwyczajne duszpasterstwo. Nie miałyśmy wykształcenia ani życiowej mądrości, ale był w nas młodzieńczy entuzjazm, gorliwość i pragnienie oddania swego życia Bogu w tej konkretnej sprawie. I ta wspólna historia, ubogacona o nowe osoby i wydarzenia, trwa!
Dzisiaj – kiedy spoglądam na tę historię, widzę, jaki to był logiczny ciąg wydarzeń, jak przedziwnie następowały po sobie różne znaczące fakty, poczynając od baraku w Katowicach i tworzącego się tam ruchu Krucjaty Wstrzemięźliwości, poprzez jego likwidację i nieoczekiwaną możliwość podjęcia studiów przez nas w Krakowie, a przez Ojca w Lublinie, poprzez odkrycie Krościenka, a potem przez wszystkie kolejne etapy rozwoju naszej wspólnoty i Ruchu, w kraju i za granicą, aż do naszego „dziś” w różnych miejscach i w różnorodnej posłudze.
Bogata to historia. Trudno ją opisać. Bo jak wyrazić wszystkie przeżycia, które towarzyszyły każdemu jej etapowi, jak oddać wewnętrzne zmagania i trudy związane z bólem wzrostu, z podejmowaniem nowych wezwań, w jaki sposób wypowiedzieć liczne doświadczenia Bożej łaski i Bożego prowadzenia każdej z nas, całej wspólnoty i Ruchu? Jak wyrazić słowami wdzięczność Bogu za Jego wybór i powołanie, za Jego wierność, miłość i miłosierne pochylanie się nad naszą nędzą… W jaki sposób to wysłowić?
Pozostaje włączyć się w najpiękniejsze słowa uwielbienia, które Bogu wyśpiewała Niepokalana – Matka nasza, Matka Kościoła. MAGNIFICAT!!!
Zuzanna Podlewska