Najbardziej widoczną cechą tego obrazu jest realizm sceny, którą ukazuje. Apostoł głęboko wkłada palec do rany Pana Jezusa. Zauważamy ciekawość, zdumienie, a nawet napięcie Tomasza, ale i pozostałych apostołów, które to napięcie i nam się udziela, zwłaszcza kiedy oglądamy obraz w zbliżeniu.
Caravaggio znany jest z nowatorskiego jak na owe czasy, pozbawionego wzniosłości czy jakiejś sztuczności prezentowania także religijnej tematyki.
„Caravaggio uczłowiecza świętych, zrzucając ich z piedestału wyjątkowości i traktując na równi z innymi – nie tylko pod względem fizyczności, ale także nadając im ludzkie uczucia i emocje, również te od świętości odległe” (Justyna Stasiek-Harabin).
Kolejny obraz ma zupełnie inną wymowę. Artystka być może uznała, że zanim nastąpiło to doniosłe wyznanie wiary przez Tomasza Apostoła, w jego sercu musiało wydarzyć się coś szczególnego. Jakieś olśnienie, które na obrazie przejawia się jako skrucha, uniżenie, cześć… Scena tchnie uduchowieniem, atmosferą szczególnej więzi między św. Tomaszem a Zmartwychwstałym. Obraz sprzyja także naszej kontemplacji. Zatrzymajmy się przy nim na chwilę.
Trzeci obraz to zwieńczenie naszej medytacji. Mamy tu wpływy stylu bizantyńskiego, a więc jest pewna teatralność, majestatyczność (sztywność), postacie nie mają cech indywidualnych, rozpoznawane są raczej po atrybutach.
Jest w tym obrazie zwieńczenie tego niebywałego wydarzenia: podniesiona w geście jakby błogosławiącym ręka Chrystusa nadaje mocy słowom, które zostały skierowane do Tomasza Apostoła, ale i do całego Kościoła, także do nas: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”!
Według św. Grzegorza Wielkiego niewiara Tomasza jest pożyteczniejsza dla naszej wiary niż wiara innych uczniów. Podobnie uważał św. Augustyn.